piątek, 22 stycznia 2016
Nowy członek Joshua
Imię: Joshua ( powszechnie znany jako Czerwony Kapturek)
Nazwisko: Collins
Wiek: 20 lat
Płeć: Mężczyzna
Partner: Brak i raczej nie zapowiada się by kogoś sobie znalazł.
Charakter: Joshua jest raczej samotnikiem. Nie rozgląda się za towarzystwem, ale i na nie narzeka. Ceni sobie wolność i niezależność. Najchętniej robiłby wszystko sam, ale od kiedy został liderem musiał się nauczyć współpracy, co nadal sprawia mu drobne problemy. Unika mówienia o sobie, ani o swoich problemach, za to momentalnie wyczuwa gdy kto inny się z czymś boryka. Jest odważny, nie boi się praktycznie niczego. Nie zalicza się jednak do tych aroganckich i przesadnie pewnych siebie. Nie, jest w nim miejsce na odrobinę pokory i samokrytykę. Jakby nie patrzeć nie zmienia się w lwa czy niedźwiedzia tylko psa. Wprawdzie dingo, ale psa. Przeważnie nie jest zbyt rozmowny, woli słuchać. Odzywa się dopiero gdy zajdzie taka potrzeba. Czasem jednak da się z nim normalnie porozmawiać. Wszystko zależy od tego w jakim jest nastroju, a kiedy jest w złym lepiej zostawić go w świętym spokoju i nie wchodzić w drogę. Nie znosi gdy coś idzie nie po jego myśli i łatwo się denerwuje. Mimo to ma sporo cierpliwości do członków swojego klanu. Tych drugich stara się ignorować na tyle na ile to możliwe. Lubi się włóczyć i często zapuszcza się tam gdzie innym odradzałby chodzić. Słabo stoi z empatią, jest trochę nieczuły więc ciężko mu zrozumieć innych, ale robi co w jego mocy by tego dokonać. Ma dość słabe poczucie humoru, czasem zdarza mu się powiedzieć coś śmiesznego przypadkiem. Jest uparty, gdy postanowi coś zrobić nikt i nic go od tego nie odwiedzie. Nie przyznaje się do tego, ale uwielbia adrenalinę i to ona często jest powodem jego wędrówek. Przekomarzanki, rozmowy i żarty zbytnio go nie bawią, ale szalone, niebezpieczne rzeczy... O tak, to go bawi.
Historia: Przeszłość Joshuy nie zalicza się do tych historii, które chętnie się wspomina, ale on nie narzeka. Zacznij może od tego, że jego ojciec był kryminalistą i właściwie całe dzieciństwo chłopaka przesiedział w więzieniu. Za co? Matka nigdy nie chciała o tym mówić i denerwowała się gdy syn zbyt nachalnie wypytywał o tatę. W ogóle nie za bardzo się ze sobą dogadywali. To znaczy... Było całkiem znośnie do puki Joshua nie poszedł do przedszkola. Przedszkolanki pytały dzieci jak się nazywają i poprosiły je by coś o sobie powiedziały. Oczywiście dzieci, jak to dzieci nie potrafiły sklecić nic sensownego wiec trochę im podpowiadała zadając jakieś bonusowe pytania. Kiedy przyszła kolej Joshuy i chłopieć lekko sepleniąc powiedział, że ma na nazwisko Collins kobiety popatrzyły na siebie z niekrytym zaskoczeniem albo i nawet niepokojem. Kiedy zapytały jak ma na imię tata bez zastanowienia powiedział ,,Jajden". Podczas gdy pierwsza uśmiechała się nerwowo druga oddaliła się gdzieś zadzwoniła. Dopiero po kilku latach Joshua zrozumiał, że rozmawiała z jego matką i to z powodu tego telefonu przeniosła go gdzie indziej.
O ile w przedszkolu było ciężko, to w podstawówce przeżywał istny koszmar. Jego rówieśnicy nic nie słyszeli o Jajden'ie Collinsie, ale ci starsi i niektórzy nauczyciele patrzyli na niego z jawną niechęcią. Polonistka ewidentnie oceniała go surowiej od reszty pomimo jego dysleksji.
Jako dziecko był dość niski i chudy. Do końca podstawówki niemal bezustannie uciekał przed starszymi lub większymi chłopakami. Miało to jednak kilka zalet. Nauczył się używać sprytu i swojej małej masy przeciwko sile przeciwników. Zaczęło się od włażenia na drzewa i wyskakiwania przed okna na parterze. W szóstej klasie potrafił tak uskoczyć przed pięścią napastnika by ten, zamiast niego, strzelił kolegę.
Całe gimnazjum i większość liceum wyglądały z grubsza tak samo, z tym że Joshua urósł i zaczął się konkretniej odgryzać. Często obrywało mu się za zbytnią brutalność wobec oprawców. Miał złą sławę, a większość ludzi zwyczajnie się go bała. Tym bardziej, że, w przeciwieństwie do Joshuy, wiedzieli kim jest jego ojciec. Między wszystkimi panowała jakaś dziwna zmowa milczenia. Tylko niektórzy, przeważnie nauczyciele, pomrukiwali coś w stylu ,,Jaki ojciec taki syn". Jednak po tylu latach maltretowania miał już to wszystko gdzieś. Miał nadzieję skończyć liceum, a potem pójść na studia. Wszystko zrujnował dzień w którym kilku chłopaków napadło na niego w drodze powrotnej do domu. Joshua był w podłym nastroju i w przypływie gniewu odgryzł jednemu ucho. Kiedy uciekali jeszcze przez chwilę trzymał je w zębach wściekle dysząc do puki nie zdał sobie sprawy z tego co się stało.
Popędził do domu, wparował do swojego pokoju i zamknął się na klucz wmawiając sobie, że to się nie stało naprawdę. W końcu kiedy już się trochę uspokoił otworzył drzwi i stanął przed niższą od niego o głowę, matką. Wpatrywała się w niego z szeroko otwartymi oczami. Mruknęła coś o tym, że ubrudził sobie twarz. Po paru sekundach dotarło do niego, że po powrocie domu nie umył twarzy. Nie dogadywali się, ale komuś musiał to powiedzieć.
Nie wyglądała na zbytnio zaskoczoną gdy usłyszała o odgryzieniu ucha człowiekowi. Jej reakcja ograniczyła się do wręczenia mu mapy z nakreśloną literą ,,x'' i pęku kluczy. Cały ten dzień był do tego stopnia pokręcony, że nawet się nie zdziwił gdy znalazł niemałą liczbę domków. W jednym z ich znalazł list od ojca z ,o dziwo, dzisiejszą datą.
Klan: Klan Obrońców Światła
Stanowisko: Generał
Miejsce w klanie: Alfa
Nick na howrse: Margo5
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz